niedziela, 19 czerwca 2011

Cisza przed burzą

Burza wisi w powietrzu.A może raczej powinnam napisać, że nadciąga Gradowa Chmura...?
Krzysiek dostał lepszą ofertę pracy z tym, że poza domem. Musiałby wyjeżdżać na cały tydzień... Ale za to płacą zdecydowanie lepiej, bo ponad dwa razy tyle niż zarabia obecnie. A i praca przyjemniejsza i w lepszych warunkach.Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji co do jego wyjazdu. Na razie wziął urlop bezpłatny, żeby sprawdzić czy będzie faktycznie tak, jak miał obiecane. Wyjechał w środę rano, a moja matka jakby odżyła! Nie gadamy ze sobą od półtora miesiąca, Krzyśka prawie nie widuje, bo albo jest w pracy, albo robi coś na dole, a jak się zorientowała, że gdzieś wyjechał,to nagle taka poprawa nastroju! Zagaduje Kubusia, kupuje mu soczki, jogurty i słodycze,a nawet ostatnio przemówiła ludzkim głosem! Zostawiłam małego w piaskownicy i poszłam zrobić mu budyń na podwieczorek. Nagle mały zniknął. Matka do mnie:
- Gdzie Kuba?
- W piaskownicy - odpowiedziałam.
A ona na to, ze go tam nie ma. Więc wyłączyłam gaz i w te pędy gnam do suteren. Dziadek jak zwykle zostawił otwarte drzwi, więc mały poszedł po rower. Matka wpadła za mną, widocznie też wyruszyła na poszukiwania, co mnie bardzo zdziwiło. Chciałam zabrać Kubę do domu, żeby dokończyć gotowanie, ale nie chciał iść. Tylko rower i rower! I wtedy stał się cud!
- To idź, a ja na niego popatrzę - powiedziała matka. Zamurowało mnie, jak nie wiem. Spojrzałam na nią, czy czasem nie szydzi, ale minę miała jak najbardziej poważną. Wiec poszłam dokończyć budyń.
I tak było przez całe trzy dni. Wprawdzie bezpośrednio do mnie więcej się nie zwróciła, ale do Kuby bez przerwy coś zagadywała. W piątek późnym wieczorem wrócił Krzysiek. I od wczorajszego poranka matka Kuby nie zna! Jak pojawiamy się w kuchni, to zdaje się go nie zauważać. Ja rozumiem mnie, Krzyśka, ale żeby tak dziecko traktować! Normalne to to nie jest. Od razu przypomina mi się jej tekst: On jest coraz bardziej podobny do Krzyśka. Aż mnie to wkurza!
A mnie coraz bardziej wkurza jej zachowanie. Gdy przez cały czas zachowywała się jednakowo, to jakoś człowiek się przyzwyczaił. A tu nagle Krzysiek znika z horyzontu, a ona od razu taka zmiana! Wiem, że go nie lubi, nie musi tego pokazywać na każdym kroku. Niech cały czas zachowuje się, jakby nas nie znała - tak będzie lepiej szczególnie dla Kuby. Niech traktuje go cały czas jednakowo. I czuję ze jak Krzysiek znów pojedzie, a ona okaże taką poprawę nastroju, to nie wytrzymam i coś jej przysram. Oczywiście biorę pod uwagę, że skończy się to kłótnią, ale niech jej się nie wydaje, że będzie robić z kogoś idiotę, podczas, gdy faktycznie robi idiotkę z siebie.
Wczoraj wpadł mój brat - ten od kablowania. Karmiłam Kubę w kuchni, a oni zaczęli sobie sobie szeptać w pokoju. Nie słyszałam, co powiedział brat, ale w pewnym momencie matka rzecze: To kiedy oni mi stąd pójdą? Ten przyjechał wczoraj,dzisiaj poszli do miasta, wrócili o pierwszej. I to jest robota? Wk... się jak nie wiem! Najbardziej chyba wkurzyło mnie to, że nawet imię Krzyśka nie jest w stanie przejść jej przez usta. Jakby był jakimś śmieciem! TEN przyjechał wczoraj... I jeszcze: mi stąd pójdą. Traktuje nas jak zupełnie obcych ludzi i w dodatku niechcianych gości. Mamusia kochana! Myślałby kto! Ale skoro ona tak nas traktuje, to ja się tak zachowuję - jakbym nie byłą u siebie, tylko gdzieś w obcym mieszkaniu z dostępem do wspólnej kuchni i łazienki. Od jakiegoś czasu sprzątam tylko "nasz" pokój. Wannę myję, gdy ewidentnie jest brudna (wcześniej regularnie sprzątałam całą łazienkę) i generalnie staram się nie przejmować. Nie tyle, żeby zrobić jej na złość, tylko jak już musi na coś bluzgać, to niech przynajmniej ma powód, a nie doszukuje się dziury w całym. A klnie czasem lepiej niż niejeden menel pod sklepem! Sypią się k***y j***e i ch*** na okrągło! Jak zwykle nie trzeba wcale być w domu by to słyszeć. Nawet u sąsiada słychać doskonale! Ale nie jest to łatwe. Czekam teraz na przyjazd mojej siostry. Tak, tak - tej od ukochanego AA zięcia. Mam nadzieję że za tydzień zabiorą matkę do siebie i nie pokaże się tu przynajmniej przez miesiąc. Może trochę odpocznę psychicznie i odstawię na jakiś czas melisę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz